Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony! Więcej informacji na temat cookies.
^Powrót

NSZZ "Solidarność" poleca

Logowanie

W języku łacińskim prima aprilis oznacza dosłownie 1 kwietnia. To obchodzony od wieków w wielu krajach dzień żartów, które należy traktować z przymrużeniem oka. 1 kwietnia możemy „wkręcać” innych bez konsekwencji.
 
Genezę prima-aprilisowego zwyczaju trudno ustalić. Można ją łączyć ze świętami obchodzonymi w starożytnym Rzymie. – Jednym z nich są z tzw. cerealia, czyli święto na cześć Ceres, bogini urodzaju. W mitologii Ceres poszukiwała córki porwanej przez Plutona. Ale ten wciąż wyprowadzał ją w pole. Słyszała tylko jej odbijający się echem głos – mówi dr Grzegorz Odoj, etnolog z Uniwersytetu Śląskiego. Przytacza również teorie, zgodnie z którymi genezy prima aprilis można doszukiwać się w Biblii.– Gdy 1 kwietnia Chrystus powstał z grobu, żołnierze kłamali, że jego ciało skradli apostołowie. 1 kwietnia to również dzień urodzin obłudnika Judasza – wyjaśnia. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie genezy świętowania prima aprilis wiąże się z reformą kalendarza we Francji w 1564 roku, która zmieniała pierwszy dzień roku z 1 kwietnia na 1 stycznia. – Ale o tej zmianie ludzie dowiadywali się z ogromnym opóźnieniem. Stąd długo jeszcze 1 kwietnia bawili się i składali sobie noworoczne życzenia – wyjaśnia dr Odoj.
 
Polowanie na głupca
Z czasem ludzie, witający Nowy Rok 1 kwietnia, byli nazywani „kwietniowymi głupcami”. Dlatego w niektórych krajach anglojęzycznych 1 kwietnia określany jest jako „Dzień Głupców” lub „Polowanie na głupca”. We Francji i Włoszech nazywa się go „Dniem kwietniowej ryby”, a osobom które 1 kwietnia dały się oszukać przypina się do pleców kartki z narysowaną rybą. To zwyczaj związany z dawnym kawałem primaaprilisowym. W tych krajach na 1 kwietnia przypadał okres zakazu
połowu ryb. Wtedy też dla żartów wysłano kogoś po świeżą rybę. W Portugalii i na Litwie prima aprilis upowszechnił się jako „Dzień kłamcy”, a w Rosj i nazywany jest „Dniem śmiechu”. W Hiszpanii i krajach Ameryki Łacińskiej jego odpowiednikiem jest katolickie święto Dzień Niewiniątek, obchodzone na wesoło 28 grudnia.
 
Nikt się nie obrażał
Do Polski prima aprilis zawitał XVI wieku. Ale zdaniem dr Odoja, obecnie jego obchody znacznie się zredukowały. Niektórzy obrażają się, gdy ktoś 1 kwietnia zrobi im psikusa. Dawniej to było niedopuszczalne. Ludzie traktowali ten dzień z dużo większą fantazją – twierdzi etnolog. – Na przykład wysyłali listy z fałszywymi informacjami. Adresat dowiadywał się na przykład, że ma córkę z romansu sprzed lat. Stare panny dostawały specjalne pocztówki ze swawolnymi napisami. Przesyłano sobie także dziwaczne prezenty. W tym dniu zapraszano też gości i podawali im pierogi z trocinami albo kawę z gliny. Wszyscy się śmiali, nikt się nie obrażał – zaznacza etnolog.
 
Pozwolić sobie na więcej
Na szczęście pozostały nam media, które od lat specjalizują się w primaaprilisowych żartach. Wiele z nich przeszło już do historii. Np. żart Radia BBC z 1 kwietnia 1976 roku, że w tym dniu wystąpi jowiszowo-plutonowy efekt grawitacyjny, redukujący ciążenie na Ziemi. W radiu rozdzwoniły się telefony. Zjawisko potwierdziły setki słuchaczy. Pożądany efekt wywołała też informacja zamieszczona 1 kwietnia w jednym z tygodników. W okresie tzw. „małyszomani” czasopismo poinformowało, że prezydent Polski zamierza sprzedać Małysza do reprezentacji Austrii. Czytelnicy byli oburzeni. To dobrze, że przynajmniej media podtrzymują tradycję . W prima aprilis bez konsekwencji mogą pozwolić sobie na więcej – podkreśla dr Grzegorz Odoj.
 
BEATA GAJDZISZEWSKA 
 
źródło; Tygodnik Śląsko - Dąbrowski NSZZ "Solidarność"
Copyright © 2014. Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" Transportu Kolejowego w Katowicach  Rights Reserved.